swieta swieta i po swietach...
ja ich niestety nie mialam. w Kolumbii swietuje sie zupelnie inaczej swieta niz w Polsce. Przynajmniej w Cucucie. 24 grudnia przeszedl naprawde szybko. praktycznie dzien jak codzien. basen, spanie, jedzenie..wieczorem czekalismy do 11pm na wszystkich gosci. kiedy wszyscy juz sie zjawili przeszlismy do dawania sobie prezentow, nastepnie zjedlismy kolacje i mniej wiecej o 3ciej nad ranem wszyscy mlodzi ida sie bawic do samego ranka a nawet popoludnia.. swieta trwaja tylko jeden dzien, nie tak jak u nas trzy. Nie odczulam w ogole swiat, moze kiedy wracalam o 10tej rano do domu z imprezy i uslyszalam "jingle bells" pomyslalam " oooo mamy swieta!". Jest mi chyba troche smutno z tego powodu.. Oczywiscie 24grudnia rozmawialam z rodzicami na skypie. Kiedy zobaczylam moja cala rodzine, stoł wigilijny, moj dom..zaczelam tesknic za domem, za Polska..Przez te wszystkie dni spedzone w Kolumbii nigdy nie bylo mi tak smutno jak w swieta.
przed swietami w Kolumbii istnieje cos takiego jak NOVENA. 9dni przed bozym narodzeniem, kazdego dnia rodzina, przyjaciele spotykaja sie na wspolna modlitwe a pozniej oczywiscie jedzenie :)
Obecnie wszyscy czekaja na nowy rok. w miescie poustawione sa figurki z fajerwerkami w srodku, ktore zostana podpalone 31grudnia na 1 stycznia. Powiem Wam ze jest to mega niebezpieczne.. wystarczy ze ktos rzuci papierosa i fajerwerki wybuchna..
SAN ANDRES
magiczna wyspa. nigdy nie widzialam tak pieknych widokow, tak pieknych rybek pod wodą i nigdy nie jadlam tak pysznych owocow. ahhh prawidziwe karaiby. 3dni spedzone pod wodą z rurką i maska i aparatem fotograficznym sprawilo ze moim nowym hobby jest nurkowanie! na szczescie bede mogla to kontynuowac bo juz za 5dni znowu wyjezdzam do CARTAGENY. pieknego historycznego miasta polozonego nad morzem.
po Cartagenie zostaje w Bogocie do 22 stycznia i pozniej tylko tydzien i SZKOLA!! ojj tak.. 31stycznia mam pierwszy dzien szkoly ale duzo to do niej nie pochodze :)) luty, w marcu moja kochana mamusia przyjezdza mnie odwiedzic, w kwietniu moja rodzina zabiera mnie na MIAMI, maju mamy konferencje ROTARY na arubie a pozniej?mam tylko czerwiec i polowe lipca.. jeszcze ostatecznie nie wybralam daty powrotu ale chyba wroce w polowie lipca.
Nie wyobrazacie sobie jak ten czas szybko mi tutaj mija.. juz jestem prawie PÓŁ ROKU ! czas mija niemilosniernie..nie moge sobie wyobrazic mojego pierwszego dnia po powrocie z wymiany i chyba nawet nie chce bo na sama mysl mam lzy w oczach. Tesknota za domem jest oczywista..za rodzina, za przyjaciolmi, szkola a nawet zwyklymi ulicami po ktorych sie chodzilo kazdego dnia..aczkolwiek czuje sie tutaj bardzo szczesliwa. Jest tutaj niesamowita ilosc osob ktora sprawia ze jest mi tutaj naprawde dobrze i ze NIGDY nie zapomne o nich.
Wymiana daje naprawde mnostwo mozliwosci..oprocz tego ze poznaje sie multum osob, z ktorymi mozna zawrzec przyjazn na cale zycie to i host rodzina, u ktorej sie mieszka..Wlasnie do mnie do domu przyjechał brazylijczyk na swieta, ktory mieszkał tutaj 4miesiecy..
Nie bojcie sie jechac na wymiane, zaufajcie WSZYSTKIM wymiencom ktorzy mowia ze naprawde warto zostawic wszystko na rok.
wstawiam wam zdjecia z grudnia. czekajcie na nastepna notke !
Poloca
Wednesday, December 28, 2011
Friday, December 16, 2011
FELIZ CUMPLEANOS !!!!!!!!!!!!!
Witajcie !
zdjecia z Amazonki zakonczone, za mna moje 17ste urodziny.. nigdy nie bawilam sie tak cudownie! Kolumbijczycy jednak naprawde potrafia sie bawic! juz od 12w nocy z 11stego na 12stego grudnia podostawalam miliony zyczen, telefonow..to byl najmilszy dzien do tej pory. z samego rana juz zaczełam sie przygotowywac aby ten dzien byl idealny. pojechalam z siostra kupic ozdoby do klubu aby mogli go przydekorowac, uwierzcie mi.. NIGDY nie widzialam CALEJ ulicy ze sklepami urodzinowo-imprezowymi. swieczki, branzoletki, talerzyki,baloniki.. WSZYSTKO czego tylko mozna zamarzyc. Dzien zlecial mi niesamowicie szybko bo czekalam na wieczor.. na moja impreze. byl poniedziałek, mamy wakacje wiec skoro impreza jest od 9 to myslalam ze ludzie zjawia sie jakos na 10.. no ale wybiła 10ta i jakos bez szału..zaczelam sie denerwowac aczkolwiek kazdy mnie uspokojaja ze to jest Kolumbia i jak na zaproszeniu jest 9ta to ludzie przychodza na min 11sta.. święta racja. od 11 juz praktycznie wszyscy sie zjawili, zyczenia, prezenty, rozmowy.. a nastepnie TORT. byłam tak zajeta, ze sprobowalam go dopiero po dwoch dniach w domu :)
po 12stej wybiła HORA LOCA, impreza nabrala naprawde klimatu. wszyscy bawili sie WSPANIALE.
Były to naprawde bardzo udane urodziny, ktore zleciały mi w 3minuty.
a co teraz?
JUTRO KARAIBY!!!! tak bardzo na to czekałam i w koncu sie doczekałam :)
napisze jak wroce i oczywiscie wstawie zdjecia z przepieknej Kolumbijskiej wyspy-San Andres!
zdjecia z Amazonki zakonczone, za mna moje 17ste urodziny.. nigdy nie bawilam sie tak cudownie! Kolumbijczycy jednak naprawde potrafia sie bawic! juz od 12w nocy z 11stego na 12stego grudnia podostawalam miliony zyczen, telefonow..to byl najmilszy dzien do tej pory. z samego rana juz zaczełam sie przygotowywac aby ten dzien byl idealny. pojechalam z siostra kupic ozdoby do klubu aby mogli go przydekorowac, uwierzcie mi.. NIGDY nie widzialam CALEJ ulicy ze sklepami urodzinowo-imprezowymi. swieczki, branzoletki, talerzyki,baloniki.. WSZYSTKO czego tylko mozna zamarzyc. Dzien zlecial mi niesamowicie szybko bo czekalam na wieczor.. na moja impreze. byl poniedziałek, mamy wakacje wiec skoro impreza jest od 9 to myslalam ze ludzie zjawia sie jakos na 10.. no ale wybiła 10ta i jakos bez szału..zaczelam sie denerwowac aczkolwiek kazdy mnie uspokojaja ze to jest Kolumbia i jak na zaproszeniu jest 9ta to ludzie przychodza na min 11sta.. święta racja. od 11 juz praktycznie wszyscy sie zjawili, zyczenia, prezenty, rozmowy.. a nastepnie TORT. byłam tak zajeta, ze sprobowalam go dopiero po dwoch dniach w domu :)
po 12stej wybiła HORA LOCA, impreza nabrala naprawde klimatu. wszyscy bawili sie WSPANIALE.
Były to naprawde bardzo udane urodziny, ktore zleciały mi w 3minuty.
a co teraz?
JUTRO KARAIBY!!!! tak bardzo na to czekałam i w koncu sie doczekałam :)
napisze jak wroce i oczywiscie wstawie zdjecia z przepieknej Kolumbijskiej wyspy-San Andres!
Sunday, December 11, 2011
Monday, December 5, 2011
Sunday, December 4, 2011
AMAZONAS- czyli 6 dni w dzungli !!
Hejj kochani !!!
tak wiec powrocilam z AMAZONSKIEJ DZUNGLII!!!!! byla to najlepsza przygota w moim zyciu!
Udało nam sie przezyc niesamowite chwile w Kolumbii, Peru i Brazylii poniewaz dzungla amazonska jest podzielona na 3 panstwa. widoki, zwierzeta, ludzie byli niesamowici.
na wycieczke zebralo sie 33 osoby z dwoch rotarianskich dystryktow. bylo mnostwo niemcow, austrakiow, szwajcarow, dunczykow, dziewczyna z tajwanu i amerykanie. Dzielilam najlepsze momenty w moim zyciu z tymi niesamowitymi ludzmi.
pierwszego dnia zebralismy sie wszyscy w Bogocie na lotnisku i mielismy samolot do miasta-stolicy amazonii LETICIA.bylo "pozno" bo dotarlismy do Leticii jakos o 3pm.. od razu z lotniska zabraly nas taxowki do portu gdzie czekaly na nas juz 3 łodki ktore mialy nas zabrac do .. dzungli :) na calym terenie Amazonii ciemno sie robi juz o godzinie 17stej, a prąd wysiada o 23 ..Gdy juz dotarlismy do celu dowiedzielismy sie ze nasz "hotel" znajduje sie w DZUNGLII, do ktorego musimy dojsc 2 godziny.. tak wiec walizki musialy na dwa dni ( jedna noc) zostac na lodkach. "spacerowalismy" 2 godziny. Niesstety ja mam fobie na punkcie wezy, zwierzat i insectów, na szczescie lub nie szczescie zapomnialam wziac latarki wiec udalo mi sie uniknac zobaczenie węża czy innego zwierzecia ktore spowodowaloby moj powrot natychamistowy do domu :)) Jednakze pierwsze dwa dni byly naprawde BARDZO cięzkie. płakałam, chcialam wracac do domu, zostalam pogryziona przez 98392 komarów i naprawde nie mialam miejsca na nogach BEZ ugryzienia. Bralam wczesniej tabletki, pryskalam sie offem i mialam naprawde zabezpieczone nogi przed ugryznieciami no ale niestety ..
wieczorem mielismy czas dla siebie..musielismy sie wykapac, jednakze woda pod prysznicem szła z rzeki wiec wiele osob sie pozatruwalo wodą..nie umiem opisac wam miejsca gdzie mieszkalismy, nie moge tego nazwac hotelem, pensjonatem bo to nie bylo nawet zamurowane... Gdy nam prad wysiadł, czyli o godzinie 23 wiekszosc siedziala przy swiecach a druga polowa wlacznie ze mna byla na hamakach i podziwialismy spadajace gwiazdy. Uwierzcie mi, ze NIGDY w zyciu nie widzialam tak przepieknego gwiazdozbioru. mnostwo spadajacch gwiazd.. nastepnego dnia mielismy CANOPY czyli wspinaczka na drzewo po linach.. czulam sie jak w bajce TARZAN, naprawde !!!! po poludniu, po obiedzie wracalismy znowu przez dzungle, tym razem 3 godziny poniewaz sie zgubilismy, do łódek ktore zawiozły nas do pobliskiej wioski do “hotelu”( tym razem ocementowanego z łazienką w pokoju) jednakze jak wspomnialam wczesniej prąd wysiada codziennie o 23 a zapala sie dopier o godzinie 20, tak wiec miasto ma 3 godziny dziennie zeby sie umyc, ugotowac cokolwiek czy po prostu MIEC PRĄD. Wieczorem po rozpakowaniu sie udalismy sie do chyba najmniejszej “dyskoteki’ na swiecie ktora miala moze 10m2. Byl to po prostu maly domek z barem I muzyka.. jednakze bylo swietnie! Zintegrowalismy sie wszyscy niesamowicie!!! Nastepnego dnia udalismy sie do rezerwatu w Peru, rdzenni mieszkancy to INDIGENI czyli ludzie zamieszkajacy w dzunglii tzw “oswojeni” I przystosowani do turystów czy do w ogole bialych ludzi. Sa dwa rodzaje mieszkancow. INDIGENI- czyli jak powyzej oraz INDIANIE czyli.. troche niebezpieczni. Mieszkaja oni w samym centrum dzunglii amazonskiej I potrafia zabic bialego czlowieka.. chociaz nie wiem ktory bialy czlowiek odwazyłby sie wejsc do samego CENTRUM dzungli.. w rezerwacie w Peru widzielismy peruanskie tance, zjedlismy obiad, porobilismy mnostwo zdjec z amazonskimi zwierzetami ktore byly oswojone.. nastepnie wrocilismy do wioski I poszlismy spac bo bylismy naprawde mega zmeczeni..
trzeciego dnia udalismy sie do Macedonii gdzie znajduje sie museum zwierzac w Amazonce. Nastepnie wracajac do hotelu udalo nam sie zobaczyc ROZOWE DELFINY !!!! to bylo przepiekne jak robily salta! Na terenie Amazonii mozna znalezc tylko 173 delfiny ( rozowe+szare) wiec mielismy naprawde szczescie ze udalo nam sie je zobaczyc. Z hotelu zabralismy swoje rzeczy I powrocilismy do rezerwatu w Peru. Bylo dosc pozno bo jakos 20 wiec nie mielismy co liczyc na prad.. ale za to w ramach “rozrywki” kapitan lodki zaczał lapac .. male KROKODYLE abysmy je potrzmali I porobili zdjecia.. obecnie nie mam wszystkich zdjec bo nie wszyscy jeszcze sobie poprzesyłali, ale jak tylko je dostane to od razu wstawie. Balam sie, naprawde sie balam a w szczegolnosci kiedy krokodyl ppo prostu zaczał sie szarpac z rak kolezanki I upadł na podloge.. zaczelam krzyczec I plakac, nie wiedzialam co robic.. kapitan byl na koncu lodki wiec zanim doczołgał sie do nas to naprawde moglo nam sie cos stac..
ostattniego dnia powrocilismy do Kolumbii do LETICI. Do hotelu z lazienka, basemen I klimatyzacja.. naprawde nie bylo trzeba mi tego po 5 dniach mieszkania w DZUNGLII. No moze lazienka I prysznic ktorego tak bardzo potrzebowalam. Wieczorem udalismy sie do brazylii ( Leticia jest podzielona na czesc kolumbijska I brazyliska) I mielismy pozegnanie. Nie chcialam wracac, to byla NAJLEPSZA PRZYGODA W MOIM ZYCIU. Poznalam mnostwo innych ciekawych ludzi z calego swiata, jak na zdjecich widac jestesmy w marynarkach rotary ze wszystkimi PINSAMI ( tradycja jest ze kazda osoba z innego kraju ma swoje pinsy I wymiency sie wymieniaja nimi I przyczepiaja na marynarke)
na szczescie widzimy sie jeszcze raz pod koniec stycznia, kiedy bedziemy mieli wycieczke na wybrzeze karaibskie.
A co teraz bede robic?? Coz.. grudzien sie zaczal->najlepszy czas w Kolumbii.
Na razie pewnie bede odsypiac 2dni bo codziennie wstawanie 4-5.00 rano naprawde jest wykanczajace.. 12grudnia mam urodziny wiec wyprawiam wielka impreze dla wszystkich moich znajomych ze szkoly I nie tylko.. 15grudnia lece do bogoty na 2 dni I nastepnie SAN ANDRES z moja pierwsza host rodzina- jest to malutka wyspa na morzu karaibskim z doslownie BIAŁĄ plaza I pieknymi palmami a co najlepsze RAFA KORALOWA !!! wracam do Cucuty 23 grudnia I pewnie bede dwa dni spac aby miec sile na “WIGILIE’ powiem wam ze tutaj swieta sa ZUPELNIE INNE. “wigilia” to po prostu TANCE. Cala noc I caly ranek. Impreza zaczyna sie w domu z rodzina, konczy sie mniej wiecej o 3nad ranem I nastepnie mlodzi wychodza na dykoteke z ktorej powracaja o 10 nad ranem.. nie mam pojecia czy wytrzymam az tyle tanczac nastepnie 2stycznie kolejna wycieczka z moja rodzina CARTAGENA. Czyli historyczne PIEKNE miasto na wybrzezu czyli playa playa playa !!!
Zyc nie umierac.
Dzisiaj jak wracalam do Cucuty, caly lot myslalam o zyciu w Polsce I w Kolumbii. Jestem tutaj juz 4 miesiace, czuje sie jak w domu. Naprawde nie tesknie za Polska, tutaj jest totalnie inaczej. Nie mowie z perspektywy wymienca ktory mieszka w przepieknym domu I jezdzi na karaiby tylko z pozycji osoby ktora uczy sie Kolumbijskiej kultury codziennie., Ludzie sa najbardziej przyjazni na swiecie .. ZAWSZZE kazdemu pomaagaja I sie usmiechaja.. nie wazne czy sa zmeczeni czy glodni. Tutaj najwazniejsza jest rodzina. Kazda niedziele spedza sie razem, wychodzi sie do kina, na obiad czy po prostu siedzi sie w domu I rozmawia, gra w gry.. jest sie RAZEM.
Jezeli chodzi o zmiane rodziny to nie wiem czy bede zmieniac. Planowane jest to na koncu marca, ale ze w kwietniu moja rodzina zabiera mnie na MIAMI na urodziny naszej cioci a pozniej zostaje tylko 2 miesiace to nie wiem czy bede musiala zmieniac ( w regululaminie rotary jest, ze MUSIMY miec 3 rodziny) jednakze ostatni miesiac prawdopodnie bede mieszkac w Bogocie. Wiec mam nadzieje ze bede mogla zostac z tą rodzina CALA moja wymiane.
Wymiana?najlepsze co w zyciu mi sie przytrafilo. Napewno po zdaniu matury bede chciala pojechac jeszcze raz a moze nawet jeszcze raz do Kolumbii.
Jestem najszczesliwsza osoba na swiecie.
Subscribe to:
Posts (Atom)